jak w pou mieć dziecko

Pou musi być dorosły: zanim Pou będzie mógł mieć dzieci, musi przejść przez wszystkie etapy wzrostu i stać się dorosłym Pou. Oznacza to, że musisz się nim opiekować i odpowiednio go karmić, aż osiągnie ten etap. Pou musi mieć partnera: aby Pou mógł mieć dzieci, będzie musiał mieć partnera. Osoba, która przyjęła na wychowanie lub przysposobiła dziecko w wieku do 7 lat, a w przypadku odroczenia obowiązku szkolnego – do 10 lat, z wyjątkiem rodziny zastępczej zawodowej. Wniosek mogą złożyć osoby ubiegające się o zasiłek macierzyński lub ich pełnomocnik. Rodzic czasami może trochę zostać w sali. No i pożegnanie. Dzieci po śniadaniu będą mieć różne zajęcia, wyjście na dwór, leżakowanie, obiadek. Ten pierwszy dzień dziecka zwykle powinien trwać tylko kilka godzin. Nie zawsze wszystko jednak idzie jak z płatka i w takiej zupełnie nowej sytuacji to zrozumiałe. Sposoby na odpieluchowanie dziecka. Posadź dziecko na nocniku np. po posiłku, gdy wiesz, że zwykle załatwia się w pieluszkę. Nie przetrzymuj go długo na nocniku – jeśli chce wstać, pozwól mu na to. Jeśli uda się zrobić siusiu lub kupkę, koniecznie pochwal malucha – to ułatwia zrozumienie, do czego służy nocnik. Normalnie 1.musicie mieć wolny dom żaby nie było rodziców 2. Zrób romantyczną kolacje dla jego)dla niej 3. Zrób fajny nastrój np. włącz romantyczną muze 4.jak będziecie jeść kolacje to połóż ręke na jego kolanie albo na jej kolanie 5.pocałuj go w szyję 6.żuć ją na łóżko albo jego 7.rozbierajcie się powoli i w tym samym czasie się całujcie 8.potem niech ona Site De Rencontre Pour Les Ado Gratuit. Odpowiedzi Pou nie może mieć dzieci. jeśli chodzi ci o takie malutkie coś z oczami to są jego kupy. pozdrawiam :) blocked odpowiedział(a) o 22:12 może mieć bo pou robi kupy i możesz go myc ale nie zbierac jak bendzie ich sto bendziesz mieć dziecko i dwoje co 100 kup jest dziecko po pojawieniu się dzieciaka możesz zebrac kupy UWAGA! pou dziecko może umrzec jak go niebendziesz karmic bo podstawowy pou nie zdechnie c ale maly pou osiąga 0 glod,lub zdrowia pa pa maly pou znika duzy zostaje ! Kicia483 odpowiedział(a) o 14:03 Ja z bestów...kto ze mną? Uważasz, że ktoś się myli? lub O pardon. Chcieliśmy! Bo ustalone i zaklepane z Piotrem jeszcze przed ślubem… Chcemy? Odwiedził mnie kiedyś kolega. Z synem pierworodnym swoim. W wieku Kostka.– Myślisz czasami o drugim dziecku? – na mnie jak na wariatkę.– Bo wiesz – nie zraziłam się i kontynuowałam dalej – podobno z dwójką jest łatwiej? Wszyscy mi mówią, że wtedy człowiek lepiej organizuje czas, dzieci się ze sobą bawią…– Ilona, wierzysz w to? – kolega mi przerwał – Oni mają po prostu przesrane i nie chcą siedzieć w tym gównie sami! My, rodzice roczniaków, doskonale wiedzieliśmy, z czym to się je. Wszak nasze dzieci jadły właśnie trawę w ogródku, więc – popijając kawę na tarasie – udawaliśmy, że wcale tego nie widzimy. To był czas, kiedy myślałam, że absolutnie nikt przy zdrowych zmysłach nie decyduje się na drugie dziecko świadomie. Czasami mówiłam o tym głośno. Nieświadomie. Jednak szybko zostałam uświadomiona, bo dowiedziałam się, że:1. Krzywdzę Jestem egoistyczna, wygodna, etc. (śmiało: wpisz, co sama pomyślałaś ;)). 3. Tyle rodzin chciałoby mieć dziecko i nie może, więc jak my możemy nie chcieć kolejnego? No, moje Kochane, jeśli w ten sposób wygląda namawianie do posiadania potomstwa, to nic dziwnego, że mamy masakrycznie niski przyrost naturalny! Wszystkie te argumenty bazują przecież na wywołaniu poczucia winy! Nie wiem, jakie macie zwyczaje, ale akurat mnie nikt kijem do łóżka nie zagoni. Na to potrzeba marchewki. Tylko bez skojarzeń proszę! Kiedyś opłacało się mieć dużo dzieci. Każde dziecko to dodatkowe ręce do pracy w polu i zabezpieczenie na starość. W dobie bez telewizji, internetu, zagranicznych wycieczek – takie dziecko dostarczało również największą rozrywkę. Im było ich więcej w izbie, tym robiło się weselej. Dzisiaj? Dzisiaj tej marchewki już nie ma. Nie wiem jak Ty, ale ja zdaję sobie sprawę, że dziecko to inwestycja całkowicie bezzwrotna. Ani go do pracy w polu nie zagonię jak podrośnie, ani nie oczekuję, że na starość poda mi przysłowiową szklankę z wodą. Dobrze będzie, jeśli kiedyś podziękuje, ale nawet na to za bardzo nie liczę. Podziękowałaś już swojej mamie, że wstawała do Ciebie w nocy? No właśnie… Dziecko to ogromna odpowiedzialność. Ile czasu, energii i pieniędzy trzeba poświęcić, żeby je wychować?! Dzisiaj nie mam tego czasu, energii ani pieniędzy, żeby planować drugie bejbisie. Myślenie „jakoś to będzie” jest mi jednak całkowicie obce! Że krzywdzę Kostka? Znam jedynaków zadowolonych z tego stanu rzeczy, jak również znam ludzi, którzy mają rodzeństwo i niezbyt dobre relacje z nim. Że będzie wielkim egoistą? Pewnie takim jak ja? Ano widzisz! A ja mam brata i mimo to zostałam rozpieszczona jak dziadowski bicz. Jestem wygodna i nie wstydzę się do tego przyznać. Inni marzą o dziecku i nie mogą go mieć? Naprawdę mi przykro, ale to nie oznacza, że będę teraz płakać za każdym razem, kiedy dostanę okres, bo tyle zmarnowanych szans… Jako matka czuję się już spełniona. Fajnie być rodzicem jedynaka. Nie bać się wizji kolejnego porodu. Wyjść z pieluch i nigdy do nich nie wracać. I do tych nieprzespanych nocy też. Żyć jednak trochę dla siebie, nie tylko dla dzieci. Ja nie widzę w tym niczego złego. A Ty? (21 705 odwiedzin wpisu) Jak dobrze wychować dzieci? To pytanie spędza sen z powiek niejednemu rodzicowi. Może warto zasięgnąć opinii tych, którzy mają „to” już za sobą? Na pytania Aletei odpowiada Jacek Mycielski. Mąż, ojciec trójki dzieci, dziadek dwanaściorga wnucząt – to chyba najlepsza rekomendacja „Elementarza dla rodziców” Jacka Mycielskiego. Nam autor opowiada o sprawdzonych radach (a właściwie jednej, najważniejszej), filozofii traktora, dzieciach iPhonowych, ale także o… błędach Brzezińska-Waleszczyk: Wszelkie elementarze adresowane są do dzieci, tymczasem Pański jest dla rodziców. Potrzebujemy takich elementarnych wskazówek?Jacek Mycielski: Tak, każde – nazwijmy to – abecadło, jest z założenia podręcznikiem dla początkujących. I taki był mój pierwotny zamysł, gdy pisałem pierwsze krótkie ABC – odpowiedzi na zadawane nam, rodzicom „Trzech Ma” (tak nazwaliśmy nasze małe wtedy dzieci) pytania. Miało więc być krótko, zwięźle, „elementarnie”. Bo też, moim zdaniem, chodziło o podstawowe zasady typu: nie stawiaj szklanki na brzegu stołu, bo prędzej czy później pożałujesz. Czysta praktyka. Jest dużo poradników, mądrych książek z dziedziny pedagogii, ale nasi ówcześni rozmówcy – rodzice z typowymi trudnościami i pytaniami – tego typu literatury nie brali do ręki. Stąd pomysł i nadzieja: taką krótką, nieskomplikowaną „instrukcję obsługi” może jednak do ręki wezmą? Faktem jest, że po pierwszych publikacjach, po serii pytań od czytelników i próśb o rozwinięcie tematów, nasz Elementarz się nieco rozrósł. Ale – według mnie – pozostał dobrze wychować dzieci?Jak nie pogubić się w zalewie różnych porad i wizji rodzicielstwa? Czasem są to trendy bardzo rozbieżne… Jak napisałem we wstępie do obecnego wydania, moją specjalnością była bardziej technika (samochody-ciągniki) niż psychologia. Pozwalam więc sobie na zadanie pytania: czy mogą być różne szkoły/metody obchodzenia się… z traktorem? Jedne szkoły zalecą tankowanie zgodnie ze wskazaniem strzałki poziomu paliwa, a inne będą przekonywać, że tankowanie jest sprawą drugorzędną? Jedne będą zakazywać wjeżdżania traktorem na autostradę, a inne będą krytykować wszelkie zakazy? Według mnie, nie ma tu różnych „szkół”, różnych metod. Jest jedna, która pozwala na bezpieczne i długotrwałe cieszenie się „Ursusem”, bez ryzyka utknięcia pojazdu gdzieś w polu. Porady i wizje rodzicielstwa? Nie przypominam sobie, żebym – w okresie naszych wychowaw­czych zmagań – zaglądał do książek pedagogicznych. Owszem potem, po pierwszych własnych wydaniach, przeczytałem kilka, gdy zaczęły się pytania i dyskusje. A na rynku można znaleźć dobre książki. Ja zostałem jednak przy mojej politechnice. I jest najważniejsze w wychowaniu małego dziecka? Taki absolutny must-have, który musimy przekazać progeniturze?Pewnie wszyscy spodziewają się odpowiedzi: miłość. A ja odpowiadam: rozsądek. Rozsądek jest najlepszym katalizatorem autentycznej, niegasnącej miłości. Natomiast miłość, bez podbudowania rozsądkiem, może mieć krótkie nogi, a w skrajnych przypadkach prowadzić wręcz do patologii. I dotyczy to nie tylko małego także:Balet, języki, gra na skrzypcach. Witajcie w koszmarnym świecie korpo-dzieciństwaHodowanie zamiast wychowania i korpo-dzieciJak wychowywać dziecko, ale nie hodować? No i tu odpowiedzią będzie właśnie Miłość. Ta rozsądna oczywiście. Hodowanie jest niestety częstą „metodą” zabieganych rodziców, którzy rozmijają się z życiowymi priorytetami. Wynikiem są dzieci „bezdomne”, zagubione, iPhonowe… W ich życiorysach pojawi się ryzyko licznych rodzice stoją przed wielkim wyzwaniem – powinni zaszczepić w dziecku liczne pasje, zainteresowania, świetnie wykształcić, nauczyć kilku języków, perfekcyjnie dbać o zdrowie (dieta fit, bez cukru, glutenu…). Jak w tym wszystkim nie zatracić dzieciństwa i nie zafundować potomkowi dziecięcego korpo?Wszyscy szukamy szczęścia, chyba co do tego nie ma wątpliwości. Zastanówmy się więc, co nam jest do niego niezbędne? Nigdy nie zapomnę „najszczęśliwszego dnia w życiu”, opisanego w pamiętniku pewnej byłej profesor uniwersytetu. W swojej karierze doświadczyła licznych przywilejów, żyła dostatnio, należała do „wierchówki” (jak można się domyślać – w stalinowskiej Moskwie). W najszczęśliwszym dniu… szła przez las, w mrozie, po śniegu, bez butów (stopy miała poowijane w szmaty). Cały swój „majątek” niosła w tłumoku na plecach. Tak, była wtedy szczęśliwa. Właśnie została zwolniona po dziesięciu latach Gułagu… Powyższy przykład jest wzięty z przeszłości, z serii sytuacji ekstremalnych. Ale każda uważna obserwacja życia nam podpowie, że szczęście nie tyle zależy od pozycji społecznej, majątku czy wiedzy, co od stanu ducha. Tak więc, przy typowych dzisiejszych wyzwaniach, o których Pani wspomina, o ten stan ducha naszego dziecka powinniśmy przede wszystkim także:Synu, spadaj na drzewo! Czyli dlaczego warto zabrać dziecko do lasuBłędy wychowawcze rodzicówJednocześnie, my – rodzice, mamy wiele wymagań względem… nas samych. Mamy się rozwijać, realizować swoje pasje, etc. Pan też pisze o tym „świętym czasie” dla siebie samych i nie-byciu na każde zawołanie dziecka. Jak zachować zdrowy balans, aby nie zaniedbać ani dziecka, ani siebie samego? To jedno z ważniejszych pytań, na które staram się odpowiedzieć w Elementarzu. Chodzi o spełnienie serii warunków. Może zacytuję przykłady: „Dziecko potrzebuje ogromnej dozy miłości, rodzicielskiej uwagi. Ale wybór momentu, w którym mu tę uwagę poświęcamy, ma należeć do nas, rodziców. Nie do dziecka”. Śmiem powtórzyć: do rodziców, nie do dziecka. Albo kolejny: „Naszym celem niech będzie nie tyle wychowanie grzecznego dziecka, ile dziecka, które kocha i jest kochane”. Nie muszę dodawać, jak bardzo ważnym aspektem w tej dziedzinie jest współpraca między rodzicami, porozumienie obojga Elementarz ukazuje się dwie dekady od pierwszego wydania, owoce jego stosowania najlepiej odzwierciedlają… Pańskie dzieci, które na pytanie o pedagogiczne błędy rodziców, mówią, że… mogłyby być jeszcze bardziej samodzielne. A przecież nauka samodzielności była Pana głównym celem! Wśród reakcji, jakie dostawałem od czytelników pierwszych wydań, pojawiało się pytanie o błędy wychowawcze, jakie ewentualnie sami popełnialiśmy. Do tego był komentarz: przyznanie się do błędów uwiarygodniłoby przesłanie pańskiej książki! Tak, zadałem odnośne pytanie dorosłemu już synowi. I rzeczywiście, jego odpowiedź zaprzeczała jakby oczekiwanemu rezultatowi naszego pedagogicznego wysiłku. Wpadka? Porażka? Przecież to on najszybciej z całej trójki był zmuszony stać się samodzielny! Jako siedmioletnie dziecko gotował dla nas wszystkich obiady (w czasie dłuższej choroby mojej żony), jako czternastoletni chłopak samodzielnie poleciał do Ameryki, jako student mieszkał poza domem, a potem przez kilka lat pracował tysiące kilometrów (Ameryka, Azja) z dala od domu rodziców. Podobnie dwie nasze córki: studiowały i pracowały bez mammismo – z dala od mamusinej opieki. Stąd może pewna nostalgia u całej trójki do sweet home, odwrotna od typowych reakcji dorastającej młodzieży, która na ogół pragnie się z domu wyrwać. Tak, zadałem pytanie odnośnie naszych błędów pedagogicznych. Reakcja juniora, z której wynikało zbyt duże powiązanie z rodzicami ucieszyła mnie. Cóż, taka ojcowska słabość. Mam nadzieję, że mnie Pani rozumie…Czy Pańskie dzieci też korzystają z tych samych zasad względem swoich dzieci? Ponoć Pan ma w planach elementarz dla… dziadków. Tak, nie mamy z dziećmi pod tym względem istotnych różnic zdań. To dla nas, rodziców i dziadków, wielki komfort, wielka łaska. I na końcu pozwolę sobie dodać, że jestem wdzięczny Pani za tak żywe zainteresowanie naszą pracą i za inspirujące pytania. „Naszą” – bo chodzi rzecz jasna o pracę obojga rodziców. Zgłaszam też pierwszego klienta-czytelnika: nasz syn zamawia 6 egzemplarzy. Mają sześcioro dzieci. Dziękuję też wydawnictwu Rosikon Press za propozycję wydania kolejnych dwu elementarzy. A o czym tam będzie mowa? Przeczytacie to Państwo na okładce właśnie wydanego „Elementarza dla rodziców”.Czytaj także:Nie chcę sterylnego dzieciństwa dla mojego synka*„Elementarz dla rodziców” Jacka Mycielskiego ukazuje się nakładem wydawnictwa Rosikon Press Odpowiedzi Tak może trzeba uzbierać 100 kup ja mam 5 dzieci ja się modle żeby mógł ale w tedy by były problemy blocked odpowiedział(a) o 16:20 Niestety, ale nie bo nie zmieściły, by się dwa Poa, w jednym telefonie. Zwłaszcza, że musiało, by dziecko urosnąć. Tak moze musisz uzbierac sto kup! blocked odpowiedział(a) o 20:55 Tak, pou może mieć dzieci, musisz tylko sebrać sto kup i e tedy pojawi się maluch :) tylko uważaj bo mały pou jest śmiertelny! ! Gdy maluch osiągnie 0 procent głodu, zdrowia, energii lub zabawy to zdechnie! Mały pou zniknie a duży zostanie! Wiem to, bo mój pou miał dzieciaka i maluch zdechł bo przez 4h nie wchodziłam na pou'a i myślałam że maluch jest nieśmiertelny, a okazało się inaczej. Ostrzegam was nie zabijajcie malucha, on za jakiś czas zdechnie ze starości! Pozdro liczę na naj :) ola00745 odpowiedział(a) o 13:48 nie.. chyba nie ! ale pewna nie jestem umnie13 odpowiedział(a) o 13:48 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Na czym polega i jakie daje efekty terapia polem magnetycznym w rehabilitacji dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi, tłumaczy dr Jolanta Dudek, fizjoterapeuta, wykładowca medycyny fizykalnej w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia w Krakowie. Czym są zaburzenia neurorozwojowe u dzieci? Co kryje się pod tym określeniem zaburzeń dziecięcych? To szerokie pojęcie obejmujące szereg nieprawidłowości i powiązanych z sobą objawów, które ujawniają się zwykle w okresie niemowlęcym lub dzieciństwie. Dotyczą one zarówno funkcji poznawczych, jak i motorycznych u dzieci. Przejawiają się trudnościami w sferze psychicznej, społecznej, fizycznej i emocjonalnej. Wczesne wykrycie tych zaburzeń oraz odpowiednie postępowanie terapeutyczne przyczynia się do poprawy rozwoju dziecka i pomaga zniwelować deficyty. Na czym polega rehabilitacja dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi? Jakie metody są w niej wykorzystywane? Rehabilitacja dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi oraz problemami znajdującymi się na pograniczu normy i patologii ma na celu pomóc zmniejszyć nieprawidłowości zarówno natury fizycznej, jak i psychicznej, oczywiście na ile jest to w danym przypadku możliwe. W procesie usprawniania wykorzystywane są również metody z zakresu medycyny fizykalnej, która obecnie rozwija się bardzo prężnie, zarówno w kontekście metod, jak i sprzętu. Przykładem jest aparat Viofor JPS. Generuje on impulsowe pole magnetyczne, ze względu na poziom indukcji porównywalne do pola ziemskiego, określane jako magnetostymulacja. Urządzenie generuje innowacyjne parametry obejmujące optymalny dobór struktury widma sygnałów terapeutycznych i indukcji magnetycznej. Zaabsorbowana w tkankach energia elektromagnetyczna poprzez skomplikowane mechanizmy wpływa na poprawę funkcjonowania komórek, usprawnienie ich metabolizmu dzięki odbudowie zasobów energetycznych w komórkach. Proszę wyjaśnić, czym jest magnetostymulacja? Jest to całkowicie bezpieczna i nieinwazyjna metoda wsparcia rehabilitacji neurologicznej. Pozytywnie wpływa na funkcjonowanie psychofizyczne dzieci, ich samopoczucie i ogólną kondycję. W szczególności polecana jest u dzieci, u których występuje spastyczność, problemy z koncentracją oraz słaba integracja zachowań emocjonalnych. Dzieci wymagające terapii są szczególnym przedmiotem troski rodziców i opiekunów. Ciągle trwają poszukiwania metod terapii wspomagających problemy rozwojowe. Magnetostymulacja nie jest powszechnie znana - co można osiągnąć dzięki tej metodzie? Główne efekty terapeutyczne magnetostymulacji u dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi to poprawa koncentracji i zdolności poznawczych, lepsza kontrola reakcji emocjonalnych (wyciszenie), poprawa sprawności ruchowej i zmniejszenie spastyczności. Na czym polega terapia polem magnetycznym Viofor JPS u dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi? Jakie działanie ma to pole? Magnetostymulacja, czyli leczenie polem magnetycznym, jest jednym z zabiegów fizjoterapeutycznych, którą stosuje się we wsparciu leczenia i rehabilitacji. Unikatową i zarazem charakterystyczną cechą magnetostymulacji Viofor jest jej ogólnoustrojowy charakter, czyli przenikanie do wszystkich struktur organizmu. Główną istotą działania magnetostymulacji jest wpływ na komórki organizmu poprzez usprawnienie ich metabolizmu, czyli transportu tlenu i substancji odżywczych oraz usuwania toksyn. Pole magnetyczne ma również zdolność bezbolesnego przenikania przez powłoki czaszki, stymulując tym samym struktury nerwowe, co jest szczególnie istotne w terapii dzieci i młodzieży z problemami neurorozwojowymi. Oczywiście przywrócenie sprawności w uszkodzonym obszarze mózgu (np. w przypadku mózgowego porażenia dziecięcego) wciąż nie jest możliwe. Na szczęście jednak nasz mózg jest strukturą plastyczną. Oznacza to, że układ nerwowy ma zdolność reorganizacji połączeń i ich funkcji. Proces ten nazywany jest neuroplastycznością, a dzięki niemu zdrowa tkanka mózgu częściowo może przejąć funkcję tkanki uszkodzonej. Magnetostymulacja poprawia przewodnictwo neuronalne i wpływa na zmiany aktywności neuronów. Dzięki temu włączenie jej do standardowej rehabilitacji znacząco sprzyja polepszeniu sprawności ruchowej, zdolności poznawczych i umiejętności wysławiania się. Częstym objawem u dzieci z takimi zaburzeniami jest spastyczność mięśni. Spastyczność - czyli? Spastyczność określa się jako,,zaburzoną kontrolę sensomotoryczną, wynikającą z uszkodzenia górnego motoneuronu, objawiającą się okresową lub stałą niedobrowolną aktywacją mięśni”. Jest typowym objawem u dzieci z porażeniem mózgowym, a także w chorobach rdzenia kręgowego i po urazach mózgu, kręgosłupa połączonych z uszkodzeniem rdzenia. Spastyczność powoduje ograniczenie prawidłowej funkcji i wzrostu mięśni, co skutkuje stopniowym rozwinięciem przykurczy mięśniowo-ścięgnistych, deformacji kostnych oraz sztywności lub niestabilności stawów. Często prowadzi to do silnego bólu oraz trudności z poruszaniem się. Czy w przypadku spastyczności magnetostymulacja również może pomóc? Redukcja patologicznie zwiększonego napięcia mięśniowego jest ważnym elementem współczesnej rehabilitacji neurologicznej. Zmniejszenie spastyczności powinno mieć zawsze odzwierciedlenie w usprawnieniu funkcji. Działanie antyspastyczne magnetostymulacji wpływa na zmniejszenie spastyczności, wzrost siły mięśniowej i poprawę chodu oraz funkcji ręki. Co ważne, zabiegi impulsowym polem magnetycznym są wyjątkowo korzystne w przypadku wtórnych zmian, takich jak sztywność stawów, ból oraz przykurcze w stawach. Zabiegi magnetostymulacji działają prewencyjnie na zniekształcenia kostno-stawowe wynikające ze spastyczności. Istotną kwestią jest również to, że trzeba odpowiednio wcześnie zastosować magnetostymulację w kompleksowej terapii. A jak magnetostymulacja wpływa na stan relaksacji i koncentracji u dzieci? Aby lepiej wyjaśnić działanie pola magnetycznego, muszę zacząć od podstawowych informacji. Sygnały przekazywane między neuronami mogą mieć różną intensywność, częstotliwość oraz mogą być przekazywane w różnych częściach mózgu. To właśnie obraz aktywności elektrycznej mózgu nazywany jest falami mózgowymi, a ich charakter uzależniony jest od wykonywanej w danej chwili czynności. W zależności od tych czynników wyróżnia się różne długości i częstotliwości fal pola elektromagnetycznego ·fale Alfa – pojawiają się w stanie fizycznej relaksacji, ·fale Beta – odpowiedzialne są za koncentrację i skupienie uwagi, ·fale Delta – występują najczęściej w trakcie snu, ·fale Theta – charakterystyczne są dla głębokiej medytacji, występują w większej części snu. Magnetostymulacja pomaga wzmacniać pożądane i hamować niepożądane fale mózgowe. Badania w tym zakresie były prowadzone między innymi na grupie osób z zespołem Downa, u których po zabiegach Viofor JPS wykazano poprawę czynności bioelektrycznej mózgu, co skutkowało podwyższeniem stopnia koncentracji uwagi oraz stanu relaksacji. Nastąpiła zmiana wartości amplitud fal Alfa i Theta we właściwych kierunkach, charakterystycznych dla fizjologicznego stanu relaksacji. Zaobserwowano zachodzący w mózgu proces koncentracji uwagi poprzez zwiększenie wartości amplitud fal Beta i zmniejszenie wartości amplitud fal Theta. Korzystny wpływ pola magnetycznego na wartości rytmów fal mózgowych zmniejsza dekoncentrację, minimalizuje rozdrażnienie i poprawia zdolności pamięciowe (pojemność pamięciową). Po zabiegach dzieci są lepiej zorganizowane, bardziej chętne do współpracy oraz następuje zmniejszenie takich cech psychofizycznych jak nadpobudliwość, spowolnione reakcje oraz podwyższenie napięcia mięśniowego Gdzie można korzystać z magnetostymulacji? Terapie impulsowym polem magnetycznym stosuje się w rehabilitacji i leczeniu już od ponad 25 lat. Jest to metoda stale ulepszana w aspekcie metodologicznym, jak i pod względem wykorzystywanej technologii. Zabiegi są refundowane przez NFZ i wykorzystywane w klinikach, szpitalach oraz prywatnych placówkach. Dużą zaletą magnetostymulacji jest możliwość stosowania jej bezpiecznie i skutecznie w domu. Jak wiele trzeba wykonać zabiegów, by uzyskać pozytywne efekty? Z praktyki klinicznej wynika, że do uzyskania efektu terapeutycznego konieczne jest stosowanie zabiegów przez odpowiednio długi czas – najczęściej od 4 do 6 tygodni. W przypadku dzieci z zaburzeniami neurorozwojowymi konieczne jest systematyczne stosowanie. Z doświadczenia własnego oraz opinii rodziców wynika, że magnetostymulacja wpływa również na usprawnienie umiejętności społecznych u dzieci z autyzmem wczesnodziecięcym. Terapeuci opiekujący się dzieckiem w wieku pięciu lat po powrocie z turnusu rehabilitacyjnego, gdzie była stosowana tego typu terapia, stwierdzili wyraźny postęp w tym zakresie. Dlatego w wielu przypadkach osobiście rekomenduję stosowanie magnetostymulacji w domu. Wykonanie zabiegu jest najbardziej komfortowe dla dziecka i rodziców. Przenośny zestaw Viofor jest odpowiednio dostosowany do wykonania zabiegu w warunkach domowych. Czytaj też:Medycyna fizykalna w chorobach infekcyjnych – okiem farmakologa

jak w pou mieć dziecko